Pomimo tylu wydarzeń, kataklizmów w świecie, politycznych różnic i nieporozumień w zdrowiu przeżyliśmy święta i Sylwestra 2004 roku.
Z powagą wkroczyliśmy do Nowego Roku 2005. Na jego progu wita nas okres karnawałowych zabaw i różnego rodzaju bali, które od ładnych paru dziesiątek lat przebiegają w miastach i wioskach naszego Zaolzia.
Nie inaczej było i w małej wiosce Datyniach Dolnych, gdzie w 1928 roku członkowie Macierzy Szkolnej przy polskiej szkole ludowej postanowili zrównouprawnić istoty płci pięknej i corocznie w okresie karnawału jeden z bali w wiosce, które odbywały się w gospodzie u Andrzeja Kołorza, nazwać Babskim Balem. Na tej imprezie kobietom od samego początku przysługuje prawo cały wieczór prosić partnerów do tańca, zaś panowie mają tylko jeden taniec, gdzie jest odwrotnie i mogą oni wybierać swoją partnerkę do tańca. Nie dość tego. Wstydliwe kobiety instalują w sali duży ruchliwy dzwon, pod który są łapane, podczas całej zabawy tanecznej, tańczące pary. Pod dzwonem według regulaminu balu obowiązkiem kobiety jest pocałować partnera, za co, żeby następny pocałunek był jeszcze słodszy, partner kupuje swej wycałowanej partnerce czekoladkę u dzwonnika. Na usilną prośbę panów, łaskawe kobiety od lat wybierają również na Babskim Balu najprzystojniejszego i najbardziej szarmanckiego mężczyznę, który potrafi się dobrze bawić, tańczyć, ale również nie skąpi grosza za pobyt z partnerką pod dzwonem. "Najlepszego chłopa" wybiera specjalna kobieca komisja, która po północy tytułuje go również prestiżowym tytułem "Lew salonu Babskiego Balu" i dekoruje go szarfą i innymi insygniami. Zdradzę, że tego zaszczytu dostąpili w przeszłości np. śp. dr Janusz Gaudyn, Władysław Niedoba i inni.
Po latach przychodzą mi na myśl niektóre wesołe przeżycia z tej bardzo popularnej imprezy, kiedy to np. balowników, po zakończeniu imprezy, zaskoczył śnieg a z wioski nie wyjeżdżał poranny autobus. Balownicy wraz z orkiestrą pana Markowskiego musieli pójść z Datyń do Hawierzowa piechotą (około 6 km). I pomimo tej złej pogody orkiestra, której większość tworzyły instrumenty dęte, przez całą drogę grała tym wędrowcom marszowe melodie. W błędowickiej dzielnicy Na Dólnioku orkiestra była tak zajęta swym koncertem, że wpadła do rowu pełnego wody i nieźle się wykąpała. Po innym balu np. dowiedziałem się, że najatrakcyjniesza kobieta imprezy, pewna pani doktor z hawierzowskiego szpitala zdradziła, że za przebywanie pod dzwonem zdobyła ponad 40 czekoladek (...)
Dwa lata temu ta wyborowa impreza ze wszystkimi swoimi atrakcjami przeniosła się do Domu PZKO w Hawierzowie Błędowicach. Również i tegoroczny Babski Bal zapowiada się bardzo interesująco. Uczestników czeka kilka niespodzianek. Kto chce się zatem dobrze zabawić, niechaj dnia 15 stycznia 2005 przybywa do Domu PZKO w Błędowicach na Babski Bal.